Budynek Uczelni

A więc całokształt sal, korytarzy, zakamarków i norek. Dla gości i nowicjuszy budynek może jawić się istnym labiryntem, dlatego najmłodsi uczniowie uczą się na najniższym poziomie. Im wyżej, tym bardziej nieliczni mają tam wstęp.
Na samym dole znajdują się sale lekcyjne dla zwykłych uczniów oraz jadalnia dla dzieci zamieszkujących dormitoria.

Po wejściu do środka, Shelan zdjęła płaszcz nie zwalniając kroku. Wiele osób witało się z nią grzecznie, a ona odpowiadała z szacunkiem.
- Mistrzyni - zwróciła się do niej jedna z dziewcząt, służka Nejsha w długiej lawendowej sukni. - Kto to jest?
Be zwątpienia miała na myśli gościa Shelan.
- Ktoś, komu spróbuję pomóc. Przygotuj proszę dla niego pokój i gorącą kąpiel, mniej więcej za godzinę.
Nejsha wzięła jej płaszcz, a Shelan uniosła nieco poły sukni i zaczęła się wspinać po schodach.

Wchodząc również pozbył się zbędnego płaszcza. Niósł go od tej pory w rękach. Nieco zdziwił się słysząc z kim ma do czynienia jednak nic nie powiedział. Jedynie skinął lekko głową przybyłej dziewczynie. Chciał powiedzieć, że przygotowywanie kąpieli będzie zbędne, jednak nie wiedział co go czeka dlatego wciąż się nie odzywał. Szedł jedynie na Shelan, nawet się nie rozglądając.

Doprowadziła go do niedużego pomieszczenia z leżanką i parawanem. Wskazała parawan.
- Rozbierz się do pasa proszę.
Sama stanęła przy regale z kolorowymi buteleczkami.

(proszę o pełny opis postaci rozebranej do pasa. Blizny, tatuaże, wszelkie inne punkty charakterystyczne)

Wszedł za parawan gdzie ściągnął odzież wierzchnią z góry oraz koszulę, którą miał pod spodem. Ubrania wraz z płaszczem zostawił na parawanie. Po tym wyszedł zza niego nie wstydząc się niczego. Na jego ciele widoczne były delikatne tatuaże w odcieniu jego skóry tyle że bardziej ciemne, które nie kończyły się. Jedynie na twarzy widać ten czarny kawałek, ale i na reszcie ciała spokojnie każdy mógł dojrzeć wzory.  Nie można powiedzieć że znaki tych tatuaży coś znaczyły, on sam nie miał pojęcia że to nie były zwykłe tatuaże.

Shelan otępiała. Wpatrywała się we wzory, zadając sobie w myślach morze pytań.
- Nie znasz swoich rodziców, tak? - upewniła się, stając przed nim. - Mogę dotknąć?

-No tak nie znam - Potwierdził to co mówiła. Zastanawiało go czy te znaki w czymś pomogą jej, aby dowiedzieć się o jego przeszłości.
-Myślę że nie ma problemu - Odpowiedział, zastanawiając się czy nie jest w jej oczach jakimś dziwakiem mając na sobie tyle tatuaży.

Shelan nacisnęła delikatnie na znaki na piersiach. Kolor się nie zmienił, więc nie były to znaki magiczne. Kolor nie wskazywał na tatuaż, oprócz tego na twarzy.
- Czy potrzebujesz krwi? To znaczy, może nie do końca krwi... czy musisz od czasu do czasu coś lub kogoś ugryźć?

-Nie, raczej nie - Odpowiedział, choć nieco zdziwiło go to pytanie. Co prawda ma kły nieco inne od ludzi, jednak raczej z nich w ten sposób nie korzystał.

Shelan podrapała się po głowie.
- Otwórz usta, proszę.
Zajrzała mu do buzi. Uzębienie by się zgadzało, ale z drugiej strony... był o wiele za łagodny na demona. Magię można było wyjaśnić tym, że mężczyzna był Genivą, z rodzicem Tanielą, ale w takim wypadku musiałby gryźć.
- Będę musiała poprosić kogoś o konsultację, zgodzisz się?

Posłusznie otworzył usta i nieco się schylił aby dobrze widziała. Dziwnie się czuł tak oglądany, ale wiedział że przynajmniej czegoś się dowie.
-Jeśli Pani potrzebuje, to chyba nie musi mnie pani prosić o pozwolenie - Stwierdził zgodnie z prawdą. I tak wszystko co robi, to robi chyba dla niego.

- Będę potrzebowała specjalisty bestiologa - wyjaśniła. - On będzie w stanie z całą pewnością określić twoją rasę. Zdaje się, że ja więcej nie zrobię, zaprowadzić cię do twojego pokoju? Możesz się ubrać.
Wróciła do regału, stając plecami do niego.

Podszedł za parawan gdzie się ubrał. Płaszcz znów wylądował w jego rękach.
-Znaczy się zostaje w uczelni? - Zapytał niepewien co ma teraz ze sobą zrobić. Wciąż tak na prawdę nic wielkiego się nie dowiedział. - I jak długo trzeba czekać - Nie, żeby był niecierpliwy jednka zależało mu na znalezieniu odpowiedzi na dręczące go pytania.

- Nie musisz, jeśli nie chcesz, ale wolałabym, żebyś został - odpowiedziała. - Jutro rano poproszę cię o jeszcze jedno badanie, tym razem z bestiologiem. A tymczasem możesz odpocząć tutaj, w Uczelni. Czy mogę coś dla ciebie zrobić?
Złożyła dłonie za plecami. Wyglądała trochę jak dziecko, a na pewno nie jak Wielki Mistrz Magów.

-Nie mam nic przeciwko zostaniu, tym bardziej że mam kilka pytań. - Wciąż nie wiedział czym jest źródło o którym byłam mowa dużo wcześniej. I co z tą magią. Zastanawiał się też po cóż jest bestiolog, ale chyba w końcu wszystko się wyjaśni.
-Głownie zastanawia mnie fakt, magii bo nie wiele było o tym wspominanie.

- Ah, chcesz porozmawiać? Wybacz mój nietakt, tak bardzo zajęłam się sprawą twojej rasy, że pozostawiłam cię w niewiedzy. Może zjemy razem kolację? Tam ci wszystko wyjaśnię.
W tej chwili ona sama marzyła o kąpieli.

-Głownie chodzi mi aby ta rozmowa się odbyła.- Odpowiedział szybko nie chciał się narzucać.- Oczywiście nie nalegam teraz, wszystko może poczekać. Określony czas. Jednak byłbym wdzięczny gdybym był po prostu pewien że ona nadejdzie.
Sam jeden teraz wolał się zdrzemnąć. Informacje mogły poczekać nieco dłużej skoro i tak długo tego nie wiedział.
-Dziękuję za zaproszenie, jednak myślę że skorzystam z kąpieli o której wcześniej była mowa. -Postanowił, że zrobi użytek z tego co było przygotowane a Shelan pozostawi na jakiś czas wiedząc, że i tak pewnie jest bardzo zajęta.

- Możesz być pewien - obiecała mu. - Nie zwykłam rzucać słów na wiatr. Jutro postaram się odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania. Najsho?
Do środka zajrzała wcześniej widziana śliczna służka.
- Zaprowadź proszę naszego gościa do jego komnaty.
- Oczywiście. Czy mogę zrobić coś jeszcze?
- To będzie koniec twoich zajęć na dzisiaj. Dobrych snów.

Zajęć- Powtórzył w myślach- Chyba raczej badań - Poprawił Shelan w myślach. Nie chciał jednak jej niczym obrazić więc się nie odezwał.
-Dziękuję bardzo i do zobaczenia. - Pożegnał się lekkim ukłonem i wyszedł.
[zt]

Uwaga dotyczyła Najshy.
Po tych słowach Shelan zajęła się sobą.

[z/t]