Imię i nazwisko: Cilivren Farrell
Wiek: 20 wiosen
Rasa: człowiek
Pochodzenie: Mała wioska bez nazwy niedaleko stolicy
Miejsce zamieszkania: Stolica
Wykonywany zawód: Gwardzistka Królewska
Ranga: Tańcząca z błyskawicami
Rodzaj magii: brak
Specjalizacja: Walka Mieczem Jednoręcznym
Poziom przygotowania: podstawowy
Cecha nadzwyczajna: Rysowanie i malowanie
Wola: 17- Inteligencja
Siła: 15
Zwinność: 16
Wytrzymałość: 17
Sakiewka: pergamin i węgiel do rysowania, odrobina monet
Broń: miecz jednoręczny oraz nóż
Wierzchowiec: koń Cathal
Wygląd: Ze względu na wygląd osoba postronna nie przypuszczałaby, że Cilivren jest wojowniczką, a tym bardziej, że należy do Gwardii Królewskiej. Może i jest wysoka, ale jeśli chodzi o posturę, to najszybciej ludzie mogliby przypuszczać, że jest łuczniczką. Szczupła oraz niezbyt umięśniona dziewczyna ma dzięki temu pewną przewagę nad innymi: nie spodziewają się oni, że taki z pozoru słaby człowiek może im coś zrobić. To jest właśnie najczęstszy błąd, jaki popełniają. Ale co poradzić- nieczęsto widuje się kobiety w tym fachu. Płaska jak deska nie jest, ale też jakaś przesadnie krągła też nie. Po prostu- wszystko takie, jak być powinno.
Skóra Cilivren jest niesamowicie blada- pod pewnym kątem padania światła wygląda na trupio bladą. Jej lekko falowane włosy mają kolor kasztanowy i wraz ze srebrnymi oczyma tworzą piękny kontrast. Dodatkowo uroku dodają dziewczynie pełne usta oraz kształtne brwi. Ona jednak zbytnio się tym wszystkim nie obnosi i często nawet na siebie nie uważa. Aż dziwnym jest to, że nie ma żadnej blizny na twarzy. Za to mało osób wie o licznych bliznach na plecach Cilivren, którymi bynajmniej się nie obnosi. W ogóle rzadko zwraca uwagę na wygląd, stawia ona wygodę ponad pięknem. Jednak nigdy nie zdejmuje z szyi wisiorka z błękitnym kamieniem- jedyną pamiątką po matce.
Ubiór
:
-oficjalny (czyli wszędzie tam, gdzie pojawia się jako członek Gwardii Królewskiej)- Standardowa zbroja Gwardii Królewskiej, a mianowicie lżejsza wersja zbroi płytowej oraz jednoręczny miecz. Z tyłu zbroi widnieje sowa, podobnie jak na piersi, w miejscu serca. Oprócz tego pancerz nie posiada żadnych zdobień. Całości dopełnia hełm z opuszczaną głowicą, oczywiście bez żadnych zdobień.
- do miasta i wszędzie tam, gdzie nie idzie jako gwardzista- Proste tuniki w różnych kolorach, spodnie skórzane buty z długimi cholewami i nieodłącznie miecz przy pasie. Ewentualnie gdy jest zimno jeszcze ciepły, wełniany płaszcz.
Historia: Cilivren urodziła się w wiosce położonej wcale nie tak daleko od stolicy jako córka rzemieślnika. Była bardzo kochanym dzieckiem, spędzała całe dnie w towarzystwie rodziców, którzy się nią opiekowali i zapewniali jej świetne warunki do życia. Mieszkali w dosyć dużej drewnianej chacie, obok stał warsztat ojca i stajnia z ich jedynym koniem. Od małego dziewczyna uczyła się jazdy konnej, praktycznie wychowała się w towarzystwie tych zwierząt. Ich wierzchowiec- Cathal, kasztan o budowie bojowego rumaka- był niezwykły, rodzice Cilivren nie bali się wypuszczać jej z domu (gdy miała 4 lata) w jego towarzystwie. Umiał on obronić ją jak nikt inny, czy to przed ludźmi, czy przed zwierzyną. Od pewnego momentu koń i dziewczynka byli nierozłączni, na całe dnie znikali z wioski by pogalopować po pobliskich łąkach i polach. Tak było przez pierwszych kilka lat jej życia. Aż do tego dnia.
Poranek był bardzo przyjemny- słońce świeciło wysoko na niebie, a ciepły wiatr muskał oblicze. Jednak ta beztroska atmosfera nie miała trwać długo. Rodzina Cilivren właśnie zasiadała do śniadania, kiedy z dala dało się słyszeć tętent kopyt. Ojciec dziewczynki wstał od stołu, podszedł do drzwi i otworzył je na oścież. To, co ujrzał przeraziło go nie na żarty, byli to bowiem jeźdźcy w pełnym galopie noszący znak lokalnego rozbójnika, który napadał na wioski takie jak ta, porywał ludzi i robił z nich niewolników oraz spalał domy. Mężczyzna błyskawicznie zamknął drzwi z trzaskiem i ze spokojem rozkazał córce wziąć Cathala i uciekać do lasu. Dziewczynka nie wiedziała o co chodzi, ale posłusznie wykonywała rozkazy ojca, ciągnąc za sobą za suknię matkę. Rzemieślnik kiwnął głową na znak, że ta też ma jechać. Obydwie więc pospieszyły do stajni i błyskawicznie osiodłały wierzchowca i wskoczyły na jego grzbiet. Było już jednak za późno na ucieczkę, zbójcy wkroczyli do wioski i jako że ich chata stała w centrum, nie udałoby im się już zbiec. Mimo to spróbowały, las jednak znajdował się idealnie za oprawcami. Pędziły między domami i wojownikami do chwili, gdy któryś się zorientował w porę i wystrzelił w ich stronę serię strzał. Dziewczynce nic się nie stało, była naprawdę małym celem, ale jej matka została trafiona i spadła z konia. Cilivren zatrzymała go i już chciała jechać po ranną, jednak została zatrzymana przez jej krzyk i widok krwi powoli wsiąkającej w materiał jej sukni. Krzyczała do córki, że ma jechać dalej, ma się ratować, chociażby ona jedna. Zalewając się łzami dziewczynka posłuchał matki i pognała w stronę lasu, by schronić się w jego bezpiecznym cieniu. Nie wiedziała ile tak jechała, w pewnym momencie jednak zatrzymała konia i zsunęła się na ziemię. W tym momencie cała adrenalina ją opuściła i dziecko zasnęło.
Następnego dnia powróciła do na wpół spalonej wioski, z nadzieją wypatrując ojca. Jeździła tak po całej wiosce, szukając go. W końcu znalazła rzemieślnika. Był w domu- jednym z ocalałych i całych. Odstawiła Cathala do stajni i poszła do niego. W serduszku dziewczynki tliła się jeszcze nadzieja, że matka też tu jest. Gdy zapytała o nią ojca, on tylko spojrzał na nią piorunującym wzrokiem i odwrócił się plecami. Naszły jej łzy do oczu i pobiegła do wierzchowca, otuliła jego szyję drobnymi rączkami i zasnęła tak. Miała wtedy 5 lat.
Od tamtego czasu dużo się zmieniło. Ojciec Cilivren nie był już tak pogodny jak kiedyś, jego umiłowana żona tamtego dnia została zabita. Coraz częściej dziewczyna zastawała go w domu przy butelce, i gdy tylko coś powiedziała, starała się go uspokoić, on chwytał za pierwszą lepszą rzecz (najczęściej była to pusta butelka lub pas) i zaczynał ją atakować. Dziewczyna przyjmowała wtedy pozycję obronną, ochraniając głównie głowę. Właśnie po takich incydentach pozostały jej liczne blizny na plecach. Z początku akceptowała to i wierzyła, że tak właśnie musi być, lecz kiedy była starsza stwierdziła, że tak dalej być nie może. Poprosiła swojego przyjaciela- syna sławnego rycerza który przeprowadził się do jej wioski niedawno- aby nauczył ją jak walczyć. On z chęcią przystał na to, i tak właśnie codziennie trenowała walkę mieczem i samoobronę. Ojciec nic o tym nie wiedział- nie mógł się dowiedzieć.
Tak było przez kolejnych kilka lat, podczas których fechtunek stał się dla niej tańcem i życiem. Gdy po raz kolejny ojciec upity podniósł na nią rękę, wiedziała co zrobić. Na całe szczęście uczyła się i walki mieczem i samoobrony, więc z łatwością obroniła się przed nim, wzięła spakowane wcześniej rzeczy i uciekła na Cathalu.
Dotarła do Stolicy, gdzie zaczęła zupełnie nowe życie. Musiała pracować, a nie chciała wykonywać jakichś kobiecych prac. To nie było w jej stylu, potrzebowała ćwiczeń i ruchu. Dlatego właśnie jako siedemnastolatka wstąpiła do Gwardii Królewskiej. Z początku kontrolowała miasto i wykonywała wszystkie te podrzędne czynności mając zero kontaktu z wyższymi rangą- oczywiście oprócz jej dowódcy, Keitha, jednak teraz dostała awans i jest w oddziale pod bezpośrednim dowództwem Kapitana Gwardii Królewskiej. Historia toczy się dalej...